Papież na Campus Misericordiae

O paraliżu naszych czasów – „myleniu szczęścia z kanapą”, ogołacającym nas z wolności mówił Franciszek podczas sobotniego czuwania na Campus Misericordiae. Papież przestrzegł, przed życiem w uśpieniu, narkotycznym odurzeniu i otępieniu. Podziękował młodym za podzielenie się swoimi świadectwami, mówiąc, że są „żywym znakiem tego, co miłosierdzie chce w nas dokonać”. Na wspólnej modlitwie z głową Kościoła zgromadziło się ponad 1,5 mln uczestników Światowych Dni Młodzieży.

Spotkanie z młodymi rozpoczął Franciszek odnosząc się do usłyszanych świadectw młodych pielgrzymów – Randa z Syrii, Natalii z Polski i Migueala z Paragwaju. Podziękował im, mówiąc, że są „żywym znakiem tego, co miłosierdzie chce w nas dokonać”.

Nasza odpowiedź na świat w stanie wojny ma imię: nazywa się przyjaźnią, braterstwem, komunią, rodziną – mówił Franciszek podczas czuwania z młodzieżą na Campus Misericoriae. Papież podkreślił, że jako chrześcijanie nie chcemy odpowiadać na nienawiść jeszcze większą nienawiścią, nie chcemy pokonać terroru terrorem. Jak dodał, nic nie usprawiedliwia krwi brata i nie ma nic bardziej cennego od osoby stojącej obok nas.

Mówiąc to Franciszek odwołał się do świadectwa młodej Syryjki. „Dziś wojna w Syrii jest bólem i cierpieniem wielu osób, wielu ludzi młodych, jak dzielny Rand, który jest tu między nami i prosi nas o modlitwę za swoją ukochaną ojczyznę”. Papież dodał, że istnieją sytuacje, które mogą wydawać się odległe aż do chwili, kiedy w jakiś sposób ich nie dotkniemy. „Istnieją rzeczywistości, których nie rozumiemy, ponieważ widzimy je tylko przez jakiś ekran – telefonu czy komputera” – mówił.

Zachęcił młodych do wspólnej modlitwy „z powodu cierpienia tak wielu ofiar wojny”.

Przestrzegł także pielgrzymów przed „paraliżem naszych czasów”, jakim jest „mylenie szczęścia z kanapą”. „Kochani młodzi, nie przyszliśmy na świat po to, aby wegetować, aby wygodnie spędzić życie, żeby uczynić z życia kanapę, która nas uśpi”.

„Sądzimy, że abyśmy byli szczęśliwi, potrzebujemy dobrej kanapy. Kanapy, która pomoże nam żyć wygodnie, spokojnie, całkiem bezpiecznie. Kanapa – jak te, które są teraz, nowoczesne, łącznie z masażami usypiającymi – które gwarantują godziny spokoju, żeby nas przenieść w świat gier wideo i spędzania wielu godzin przed komputerem. Kanapa na wszelkie typy bólu i strachu” – mówił Franciszek.

Wskazał, że taka „kanapa” sprawia, że zostajemy zamknięci w domu, nie trudząc się ani też nie martwiąc. Dodał, że „ kanapa-szczęście” jest prawdopodobnie cichym paraliżem, który może nas zniszczyć najbardziej, bo po trochu, nie zdając sobie z tego sprawy, stajemy się ospali, ogłupiali, otumanieni, podczas gdy inni – może bardziej żywi, ale nie lepsi – decydują o naszej przyszłości.

Papież podkreślił, że wybierając wygodę tracimy nasze największe dobro, czyli wolność. Przestrzegł, przed życiem w uśpieniu, narkotycznym odurzeniu i otępieniu.

„Przyjaciele, Jezus jest Panem ryzyka, tego wychodzenia zawsze „poza”. Jezus nie jest Panem komfortu, bezpieczeństwa i wygody” – powiedział Franciszek.

Jak dodał, „aby pójść za Jezusem, trzeba mieć trochę odwagi, trzeba zdecydować się na zamianę kanapy na parę butów, które pomogą chodzić po drogach, o jakich nigdy nam się nie śniło”. Te drogi, zdaniem papieża, mogą otworzyć nowe horyzonty, nadające się do zarażania radością, która rodzi się z miłości Boga.

Franciszek wskazał, że to właśnie miłość Boga zachęca nas do niesienia Dobrej Nowiny, czyniąc ze swojego życia dar dla Niego i dla innych. Dzięki niej – jak mówił papież – możemy pójść na ulice naśladując „szaleństwo” naszego Boga, który uczy nas spotykania Go w głodnym, spragnionym, nagim, chorym, w przyjacielu, który źle skończył, w więźniu, w uchodźcy i w imigrancie, w człowieku bliskim, który jest samotny. Pójść drogami naszego Boga, który zaprasza nas, abyśmy byli aktorami politycznymi, ludźmi myślącymi, animatorami społecznymi. Pobudza nas do myślenia o gospodarce bardziej solidarnej.

„Bóg czegoś od ciebie oczekuje” – mówił papież do młodych. Dodał, że Bóg przychodzi, aby złamać nasze zamknięcia, przychodzi, alby otworzyć drzwi naszego życia i zaprasza każdego, aby marzył, chce pokazać, że świat może być inny. „Jeśli nie dasz z siebie tego, co w tobie najlepsze, świat nie będzie inny” – podkreślił.

Franciszek mówił pielgrzymom, że czasy, w których żyjemy nie potrzebują „młodych kanapowych”, ale młodych ludziach w butach, najlepiej wyczynowych. Zachęcił do bycia aktywnymi bohaterami historii, „bo życie jest piękne zawsze wtedy, kiedy chcemy je przeżywać, kiedy chcemy pozostawić ślad”.

Podkreślił, że „Pan, jak w dniu Pięćdziesiątnicy, chce dokonać jednego z największych cudów, jakiego możemy doświadczyć: sprawić, aby twoje ręce, moje ręce, nasze ręce przekształciły się w znaki pojednania, komunii, tworzenia. Pragnie On twoich rąk, by nadal budować dzisiejszy świat”.

Franciszek poprosił młodych, by uczyli dorosłych życia razem w różnorodności, dialogu i wielokulturowości. „Miejcie odwagę nauczyć nas, że łatwiej jest budować mosty, niż wznosić mury! A wszyscy razem prosimy, abyście od nas żądali kroczenia drogami braterstwa” – mówił.

Na zakończenie swojego przemówienia zachęcił młodych, by podali sobie ręce i w ten sposób zbudowali „braterski most”. Wyraził nadzieję, że ten ludzki most będzie zaczynem wielu innych.

Niech Bóg błogosławi wasze marzenia! – powiedział papież.